Niemy Sejm
To było najtrudniejszy dotąd Sejm.
Niemy, prawie pusty. Debata skrócona do kilku krótkich wypowiedzi. Pytania, zwykle nieograniczone, tym razem ograniczone do trzech na klub parlamentarny – nasz liczy 134 posłanki i posłów. Do ostatniej chwili przed rozpoczęciem posiedzenia nie wiadomo, czy w ogóle się odbędzie. Są plotki o posiedzeniu zdalnym – ale przecież to wbrew prawu? W końcu obrażona marszałek zwołuje: no to macie to posiedzenie w Parlamencie! A teraz, zamiast pomocą dla ludzi, zajmiemy się regulaminem Sejmu!
Sejm na telefon i niemal bez debaty? Nawet bez wprowadzenia konstytucyjnego stanu nadzwyczajnego? To już na pierwszy rzut oka budzi podejrzenia. A przecież inne kraje sobie radzą: rozsadzają posłów po salach. Zachowują odstępy. Wielka Brytania. Niemcy. Chorwacja – działają, debata się toczy, pakiety pomocowe do wysokości 20% PKB są podpisywane. A w Warszawie – wprowadzają Sejm niemy. Ekspertyza Biura Analiz Sejmowych tylko potwierdza moje obawy. Głosuję przeciw i staram się skupić na tym, co teraz najważniejsze – pakietach pomocowych. Tych – wciąż nie ma.
W czwartek w południe dostajemy wreszcie 500 stron nowych ustaw – pakiet „antykryzysowy” rządu. W piątek głosowania. Oszaleli? Ja tego do piątku nawet nie przeczytam! Na szczęście w zeszły weekend dostawaliśmy fragmenty z różnych stron – z mediów, od związków zawodowych. Mamy jakiś ogląd sytuacji. W skrócie: nie jest dobrze.
Ze zgrozą analizuję kolejne kruczki i zapisy. W małe pakiety z pomocą zaszywane są zapisy odbierające nam resztki godności. Cała władza idzie w ręce premiera – bez konsekwencji prawnych, ani pełnych protokołów z jego decyzji podjętych przez telefon. Budować można z obejściem prawa budowlanego. Śmiecić – z obejściem prawa o środowisku. Rząd może zamawiać – z obejściem prawa o zamówieniach publicznych. Za opór bierny policja może użyć paralizatora. Upadającą polską firmę – wykupić spółka krzak z siedzibą na Kajmanach – bez przetargu.
Na dopłaty bezpośrednie państwo przeznacza jedną z najmniejszych kwot w Europie, ok. 2-3% PKB. Ci, którym zabraknie, mogą nadrobić kredytem „pomocowym” oprocentowanym na minimum 5.8%, czyli więcej, niż prywatnie kasują banki za kredyty komercyjne. Państwo chce zarabiać na ludzkim nieszczęściu? Nie wierzę, analizuję dalej – tak. Państwo PIS chce zarabiać udzielając kredytów obywatelom w kryzysie! Ci, którzy stracą wszystkie przychody i środki do życia, od „Państwa” dostaną jednorazową zapomogę – 2 tys. zł. Przecież oni do września będą na ulicy, głodni, rozbijać szyby pustych sklepów!
No ale przecież zwolnienie z ZUSu na 3 miesiące, 5 tys. dla mikrofirmy i zasiłek opiekuńczy na 14 dni. No i prezydent wywalczył wakacje kredytowe (nie dodał, że za cenę, którą zapłacą kredytobiorcy*).
To jest ta tarcza? Głodni, za posiłek dostają przynętę z dzwoneczkiem, a w niej zdradziecki haczyk.
Składam poprawki. Powinnam o wiele więcej, ale czasu jest tyle, ile testów na koronawirusa – za mało. Głosowania rozpoczynają się o 23. W trzynastej godzinie obrad. Kilka godzin wcześniej na skrzynki wpływają kilkudziesięciostronnicowe dokumenty z poprawkami. Nie ma czasu na analizę – szybkie sprawdzenie, zarządzanie kryzysem, ściąga z klubu – i głosowanie. Wszystkie moje poprawki – odrzucone. Jak i znakomita większość poprawek calej opozycji. Jakoś chwilę przed trzecią nad ranem (15 godzina obrad) wpływa ostatni pakiet dwustu poprawek. Gdzieś pod koniec, poprawka 177 – zmiana kodeksu wyborczego. A przecież prawo wyklucza zmianę kodeksu na mniej niż sześć miesięcy przed wyborami! Potwierdza to orzeczenie SN. Jestem przeciw, to oczywiste.
Nie chcę – nie mogę tego sygnować. Głosuję tylko za najbardziej palącym z projektów, tym o ochronie zdrowia. Staram się poprzeć poprawki opozycji – o ile na pierwszy rzut oka mają sens. Wstrzymuję się w głosowaniach za dwiema z trzech specustaw. Są pilnie potrzebne – ale nie takie rozwiązania, i nie w taki sposób. Ostatnie głosowanie jest chwilę po szóstej rano – w dziewiętnastej godzinie obrad. Zapisy wchodzą w życie w niedzielę. Wychodzę z sejmowego budynku. Jest piękny, sobotni poranek. Warszawa budzi się ze snu.
Chwila na odpoczynek. Zaraz trzeba to opisać i nagłośnić. Przygotować ludzi na trudne czasy. Pilnować, żeby nie było bezsensownych kłótni. Promować lepsze rozwiązania, choć nikt nie ma tu sprawdzonej recepty.
Jedyną naszą siłą jest wiedza, współpraca i odwaga.
Guardare avanti!
* https://subiektywnieofinansach.pl/banki-ograly-prezydenta-…/